niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział dwunasty

 Dzień skończył się równie szybko, jak się zaczął. Na zegarku widniała godzina 21:07, a ja wciąż tkwiłam w biurze i odrabiałam zaległości. Pracy zostało mi jeszcze na mniej więcej godzinę.
   Biuro opustoszało, w środku zostałam tylko ja. Wstukiwałam właśnie coś do komputera, gdy usłyszałam odgłos zbliżających się kroków. Podniosłam głowę w górę i zobaczyłam nad sobą Janka.
-Co ty tu jeszcze robisz? - zapytał zdziwiony.
-Piszę raporty - mruknęłam pochylona nad klawiaturą - Pytanie brzmi, co ty tutaj robisz?
-Zapomniałem telefonu - odparł - Potrzebujesz pomocy?
-Nie - sięgnęłam po teczkę leżącą na skraju biurka.
-Będziesz wracać po nocy? - wypalił, nieco zdenerwowanym głosem.
-Mhm - wciąż nie odrywałam wzroku od papierów.
-Autem?
-Motorem.
   Nastała chwila ciszy. Ciszy tak głębokiej, że musiałam spojrzeć w górę, aby się upewnić, czy chłopak sobie nie poszedł.
-Coś jeszcze? - spytałam nieco zirytowana, ze względu na zmęczenie nawałem pracy.
-Nie - pokręcił głową.
-No to na razie - mruknęłam sięgając po kubek z kawą.
   Janek nic nie powiedział. Odwrócił się na pięcie i wyszedł.
   O godzinie 22:11 skończyłam wypełniać ostatni dokument. Wolność. Nareszcie, jestem padnięta. Wstałam od biurka hałaśliwie odsuwając krzesło, po czym skierowałam się ku wyjściu, gasząc światło w każdym pomieszczeniu, przez które przechodziłam. Przy wejściu głównym stał ochroniarz, więc na szczęście nie musiałam zakluczać budynku. Skierowałam się więc ku wyjściu na podziemny parking, na którym czekał na mnie, mój ukochany motocykl Bob.
   Parking był prawie pusty. Poza moim motocyklem znajdowały się tam tylko dwa auta. Podejrzewam, że należą do ochroniarzy.
   Właśnie szukałam w torebce kluczy, gdy usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. Rozejrzałam się po parkingu. Nie zauważyłam nic podejrzanego. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do poszukiwania kluczy. W jednej chwili runęłam na podłogę pod czyimś ciężarem.
   Szarpałam się próbując zrzucić napastnika. Był on ciężki, ale dałam radę. Właśnie miałam go obezwładnić, gdy ktoś złapał mnie za ręce i zacisnął za moimi plecami. Kopnęłam tę osobę w piszczel i usłyszałam zduszony krzyk:
-Ty suko!
   Miałam zamiar znowu go zaatakować, gdy mężczyzna, którego wcześniej z siebie zrzuciłam powrócił do gry. Uklęknął i mocno objął obie moje nogi. Cholera.
   Nagle poczułam jak czyjaś ręka majstruje mi po rozporku. Skoro jeden trzyma mi plecy, a drugi nogi... Musi byc ktoś trzeci. Nie mam szans bez broni.
   Moją jedyną nadzieją był krzyk, który wydarł się z mojego gardła. Został po chwili całkowicie stłumiony przez dłoń jednego z napastników.
-Ciiii, nie krzycz. To będzie tylko trochę bolało - szepnął jakiś obrzydliwy głos - Ktoś musi zapłacić za błędy twojego kochasia.
   Czułam, jak moje spodnie powoli ześlizgują się z moich bioder, gdy zdarzyło się COŚ.
   Najpierw poczułam, że gość, który trzymał moje ręce zwolnił uścisk. Następnie usłyszałam, jak ten, który mnie rozbierał krzyczy i pada z impetem na ziemię. Mając wolne ręce nie czekałam zbyt długo z reakcją. Kilkoma szybkimi chwytami unieszkodliwiłam mężczyznę, który trzymał moje nogi. Gdy tylko odwróciłam się by zobaczyć, co tak właściwie się stało, zobaczyłam Janka.
   Chłopak stał, lekko zgarbiony i zadyszany nad zakrwawionym mężczyzną. Włosy miał w nieładzie, a jego spojrzenie było groźne i gniewne.
   Chciałam mu podziękować, wręcz wykrzyczeć jak bardzo jestem mu wdzięczna, ale nie mogłam. Zamiast tego stałam jak głupia, patrząc się na niego z lekko otwartą buzią.
-Idziemy - powiedział stanowczo i pociągnął mnie za rękę w stronę jednego z dwóch samochodów. Nie protestowałam. Nie miałam odwagi.
   W środku było ciepło. Bardzo ciepło. Wręcz gorąco. Siedziałam, oparta łokciem o szybę i  zakrywałam sobie dłonią oczy. Dopiero docierało do mnie, co się właściwie stało.
   Dyskretnie spojrzałam na Janka. Minę wciąż miał wściekłą, a knykcie palców pobielałe.
-Dziękuję - szepnęłam i poczułam, jak zaszkliły mi się oczy. O nie.
   Chłopak wypuścił z ust powietrze. Miałam wrażenie, jakby mu ulżyło. poza tym, nie powiedział do mnie nic, aż do zaparkowania samochodu na parkingu.
-Myślałam że odwieziesz mnie do domu - powiedziałam, gdy chłopak wysiadał z samochodu.
-No i odwiozłem - odparł.
-Ale do mojego...
   Chłopak rzucił mi groźne spojrzenie. Nie chciałam z nim dyskutować, więc pospiesznie odpięłam pas i otworzyłam drzwi auta.
   Znowu znalazłam się w TYM salonie. Tym samym, w którym zobaczyłam krwawiącego Janka. Teraz siedział naprzeciwko mnie i utkwił we mnie badawcze spojrzenie.
   Nie ukrywam, onieśmielał mnie tym spojrzeniem. Starałam patrzeć się wszędzie, byle nie na niego. Nagle ciszę przerwał jego zaskakująco łagodny głos:
-Nic ci nie jest?
-N..Nic - wyjąkałam.
-Przepraszam cię, to wszystko moja wina - powiedział przepraszająco - Nie wiedziałem, że będą chcieli cię skrzywdzić...
-O czym ty mówisz? Znasz ich?
-Tak.
   Cisza.
-Skąd? - zapytałam nieco zdenerwowana.
-Już ci mówiłem, to starzy znajomi...
   Przerwałam mu:
-Jacy znowu starzy znajomi? I czemu się na mnie rzucili? I co robiłeś na parkingu?! - wybuchnęłam.
   Chłopak westchnął ciężko:
-Może kiedyś ci o nich powiem, ale nie teraz. Nie teraz - pokręcił głową.
-Dobra. Ale chcę usłyszeć odpowiedź na resztę moich pytań - z każdym słowem byłam coraz pewniejsza siebie. Janek ponownie westchnął:
-Po prostu chcieli mnie skrzywdzić. A na parkingu byłem, bo chciałem się upewnić, że bezpiecznie dotrzesz do domu.
-Ale..
-Późno już. Pora spać - powiedział i poszedł po schodach na górę, zostawiając mnie w salonie z głową pełną myśli.

Perspektywa Jasia
   Leżałem w łóżku już jakieś dwie godziny nie mogąc zasnąć. W głowie
miałem tysiąc myśli. Gdyby mnie nie było na tym parkingu... Nie chcę nawet o tym myśleć. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej się stało.
   Co za popierdoleńcy! Jak ich spotkam następnym razem to im nie daruję. Miarka się przebrała.
   Skąd oni o niej wiedzieli? Obserwowali mnie? Mój dom? Lub co gorsza... ją?
   Jak oni śmieli ją dotknąć? JAK?!
   Muszę ją chronić. Nie pozwolę, aby cierpiała z mojej winy. Nie pozwolę.

Perspektywa Moniki
   Wybiła godzina szósta rano, gdy się obudziłam. Wstałam z łóżka niezwykle pobudzona. Miałam na sobie te same ubrania, co wczoraj.
   Skierowałam się do salonu, gdzie usiadłam na kanapie. Cały dom spowity był w nienagannej ciszy. Jak zawsze.
   Janek chyba jeszcze śpi.
   Nie chcąc go obudzić, na palcach podeszłam do drzwi i opuściłam jego dom.
   Szłam wolnym krokiem w stronę biura. Znajdowało się dosyć daleko, więc idąc powoli, powinnam zjawić się tam na czas. A nawet wcześniej.
   Wybiła godzina 6:48, gdy usiadłam przy moim biurku. Poza mną w pracy zjawił się też Robert i Clary.
   Cały czas starałam się nie myśleć o wczorajszym incydencie i próbowałam zająć głowę czymś innym. Okazało się to trudne, zwłaszcza gdy tylko zobaczyłam Janka. Wyglądał na wściekłego.
-Pozwól - warknął i ciągnąc mnie za łokieć wyprowadził mnie z biura. O co mu znowu chodzi?
-No co? - zapytałam niczym zbuntowana nastolatka.
-Dlaczego mnie nie obudziłaś? Zawiózłbym cię - ton wciąż miał groźny.
   Spojrzałam na niego jak na skończonego debila.
-Słuchaj, dziękuję ci za tę akcję ratunkową - mój głos zrobił się łagodny
- ale nie traćmy głowy, teraz już wiem, że powinnam uważać, więc nic mi nie grozi. Możesz mnie tak mocno nie ściskać?
   Chłopak zrobił przerażoną minę i natychmiast puścił mój łokieć.
-Przepraszam - powiedział szybko.
-W porządku. Ja wracam do pracy, tobie też to radzę - uśmiechnęłam się życzliwie i odwróciłam się na pięcie.
-I tak będę starał się cię chronić - usłyszałam za sobą głos Janka.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za ponad 1400 wyświetleń na moim blogu. :)
Zapraszam do komentowania rozdziałów. :)
Pytania proszę kierować na mojego aska : *KLIK*

5 komentarzy:

  1. Coraz lepsze te rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepsze ff o Jasiu jak do tej pory!

    OdpowiedzUsuń
  3. no ej kiedy nowy rozdział? :<

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy bendom sie ruchac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płaczę za każdym razem jak czytam ten komentarz :')
      No nie mogę się napatrzeć :')

      Usuń

Chętnie poznam Twoją opinię :)