piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział dziesiąty

Siedziałam na łóżku chłopaka i oglądałam telewizję, gdy usłyszałam odgłos otwieranych drzwi. Zgramoliłam się z łóżka i udałam się do salonu. Zamarłam z przerażenia zatrzymując się w pół kroku.

 Zobaczyłam Jasia klęczącego na podłodze. Jedną ręką trzymał się za brzuch, a drugą opierał na podłodze, chroniąc się przed upadkiem. Bez chwili namysłu podbiegłam do niego i z impetem walnęłam kolanami o ziemię.
-Co ci się stało? - zapytałam przerażona. Chłopak nie odpowiedział. Jedną rękę położyłam na jego zimnym policzku i odwróciłam jego głowę w moją stronę.
-Co się stało? - powtórzyłam.
   W tym momencie chłopak jęknął i zwinął się w kłębek. Zauważyłam, że na podłodze pojawiły się krople krwi.
-Chodź. Dasz radę wstać?
   Jaś kiwnął potwierdzająco głową i wsparty na mnie pokuśtykał w stronę swojego pokoju, cały czas zaciskając dłoń na brzuchu.
   Opadł plecami na łóżko, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
-Dzwonię po pogotowie - powiedziałam i już miałam oddalić się od łóżka, gdy chłopak złapał mnie za rękę:
-Nie... proszę nie.. - wyjęczał.
-Ale...
-Nie chcę jechać do szpitala... nie mogę...
   Nie wiem dlaczego nie może jechać do szpitala, ale nie miałam zamiaru teraz go o to pytać.
-No dobrze, ale muszę cię opatrzyć - przysiadłam na brzegu łóżka i delikatnie zdjęłam jego czerwoną od krwi dłoń z brzucha, po czym podwinęłam jego koszulkę.
   Krew lała się strumieniami, ale i tak poznałam tę charakterystyczną ranę.
-Ktoś cię pchnął nożem - stwierdziłam - uciskaj jeszcze chwilę to miejsce, ja skoczę po jakieś bandaże. Gdzie trzymasz apteczkę?
   Czterdzieści minut pełnych jęków i bólu później, po zatamowaniu krwi i odkażeniu rany, zabrałam się do założenia opatrunku. Gdy skończyłam, zapytałam czule:
-Jak się czujesz?
-Lepiej, ale nadal źle - wychrypiał.
-Masz szczęście, że rana nie była głęboka, bo inaczej nie obeszłoby się bez pomocy lekarza.
-Wiem... - jego głos był jeszcze słabszy niż przedtem. Spojrzałam na jego twarz. Lśniła od potu.
-Nie masz czasem gorączki? - zapytałam i automatycznie położyłam dłoń na jego czole. Było wręcz gorące - zrobię ci okład, poczekaj chwilę.
   Siedziałam na brzegu łóżka wpatrując się w śpiącego chłopaka. Nie wiem która jest godzina, ale wiem, że jest już naprawdę późno.
   Jan spał niespokojnie, co chwilę cicho pojękiwając. Był blady na twarzy.
   Gdy jęknął kolejny raz, odruchowo chwyciłam jego dłoń. Nie wiem dlaczego, po prostu to zrobiłam. Chłopak chwilę po tym przestał się wiercić i krzywić, a ja uspokojona, że jest już z nim dobrze, zsunęłam się na podłogę i oparta głową o łóżko zasnęłam, wciąż trzymając jego dłoń.

Perspektywa Jasia

   Obudziłem się wcześnie. Byłem nieco zdezorientowany, ale świadomy. Czułem ból i pieczenie w miejscu, gdzie zostałem pchnięty nożem, ale uczucie było do wytrzymania i szczerze mówiąc, bywało już gorzej.
   Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej. Wydałem niekontrolowany jęk bólu i odruchowo przycisnąłem dłoń do opatrunku. Dopiero wtedy zauważyłem, że w drugiej trzymałem dłoń Moniki.
   Głowa dziewczyny spoczywała na kancie łóżka, reszta jej ciała zaś na podłodze. Ja tu się wyleguję na łóżku, a ona śpi w pozycji siedzącej na ziemi?
   Poczułem gniew. Gniewałem się na nią. Nie lubię, jak ktoś się dla mnie poświęca. Nienawidzę.
   Gniew minął zaskakująco szybko. Zbyt szybko jak na mnie. Normalnie wygarnąłbym to jakiejś dziewczynie. Ale to nie jest jakaś dziewczyna. To jest Monika.
   Zgramoliłem się z łóżka i wziąłem dziewczynę na ręce.To może być ryzykowne posunięcie zważając na moją ranę, ale nie obchodzi mnie to teraz.
   Ciepło jej ciała było takie uspokajające. Nie chciałem jej wypuszczać z ramion, powiem więcej, chciałem ją obudzić i w pełni świadomą  przytulić do siebie. I już nie wypuścić. Nie zrobiłem tego jednak. Gdyby nawet żywiła do mnie jakieś uczucie, wybiłaby mnie sobie z głowy gdyby się dowiedziała, jaki jestem naprawdę.
   Niechętnie położyłem dziewczynę na zabrudzonej krwią pościeli. Nie robi to dużej różnicy, gdyż sama ręce i koszulkę miała umazaną czerwonym płynem.
   Miałem zamiar udać się spać dalej, na kanapę w salonie, ale coś mnie powstrzymywało. Nie chcę stąd iść. Nie chcę.
   Delikatnie położyłem się obok dziewczyny. Obserwowałem ją kątem oka, jednak po dłuższej chwili stało się to męczące, więc przewróciłem się na bok. Analizowałem jej śpiącą twarz centymetr za centymentrem. Nie wiem co mnie podkusiło, ale pogładziłem dłonią jej policzek. Ma taką gładką skórę...
   Wróć do rzeczywistości Janek. Ta dziewczyna nigdy nie będzie twoja. Nigdy.
   Ze smutkiem zabrałem rękę z jej twarzy i położyłem ją na jej brzuchu. Przysunąłem się bliżej. Moje ciało przylegało do jej ciała. Utopiłem twarz w jej szyi i napawałem się jej wonią. Ona pachnie tak słodko. Ten zapach uzależnia. Ciekawe jak smakuje...
   Stop. Kurwa stop! Nie możesz! Są kurwa jakieś pierdolone granice!
   Przewróciłem się z powrotem na plecy, a wzrok utkwiłem w suficie. Miałem w tym momencie ochotę w coś uderzyć. Naprawdę muszę o niej zapomnieć.
   Jednak trudno zapomnieć o kimś, kto opiekował się tobą gdy ty sam nie potrafiłeś. W pracy jest zimna, to fakt, wręcz lodowata, ale tak naprawdę to czuła i troskliwa dziewczyna. Była taka delikatna gdy mnie opatrywała... Widziałem, że była przejęta moim stanem.
   Jest też opcja, że to wszystko sobie uroiłem.
   Nieważne.
   Idę spać.
   Odwróciłem się z powrotem w stronę Moniki. To będzie ostatni raz - szepnąłem i zasnąłem, przytulony do dziewczyny.

Perspektywa Moniki

   Ale mi się miło leżało. Nie sądziłam, że podłoga może byc taka wygodna i ciepła! Nie sądziłam też, że podłodze bije serce...
   Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że wcale nie leżę na podłodze, tylko na łóżku. A bicie serca, które odczuwam należy do Jasia.
   Chłopak oplótł mnie rękami niczym winorośl. Sama też nie próżnowałam - moja prawa ręka była przerzucona w jego pasie, a nos wetknęłam mu w szyję. Nie wiem jakim sposobem znaleźliśmy się w takiej pozycji, ale mi ona odpowiada.
   Chciałam z powrotem zapaść w sen, bo rzadko kiedy leży mi się tak wspaniale, ale coś mi przeszkadzało. Było to ciepłe i kleiste uczucie na moim brzuchu. Z początku pomyślałam, że to tylko złudzenie, jednak gdy spojrzałam w dół zobaczyłam, że cała jestem oblepiona krwią.
   Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, budząc przy okazji chłopaka.
-Co... co się stało? - wymamrotał.
-Twój brzuch... rana ci się musiała znowu otworzyć ! - niemal wykrzyczałam.
   Janek spojrzał w dół. Sądząc po jego minie, nie przejął się zbytnio litrami krwi, które teraz wsiąkały w prześcieradło. Spojrzał na mnie i z przepraszającą miną wzruszył ramionami.
-Pójdę po opatrunki - westchnęłam i skierowałam się do łazienki. Gdy wróciłam, chłopak zdejmował z siebie koszulkę.
-Połóż się - poleciłam, a chłopak opadł plecami na łóżko. Wzrok miał skierowany w sufit.
-Boli? - spytałam chwilę później, podczas obmywania okolic rany z krwi.
-Jest do zniesienia - odparł.
-Kto ci do zrobił? - spytałam, dając upust swojej ciekawości.
-Starzy znajomi - powiedział spięty.
-No to kiepscy z nich znajomi - rzuciłam na rozluźnienie atmosfery.
-To prawda - potwierdził, tym razem lekko się uśmiechając.
   Kilka minut później skończyłam zakładać opatrunek.
-Powinieneś iść pod prysznic, jesteś cały w krwi - stwierdziłam.
-A ty wyglądasz jakbyś pracowała w rzeźni - odparł chichocząc. Spojrzałam w dół - faktycznie, moja koszulka i spodnie, nie wspominając o rękach umazane były czerwonym płynem. Skrzywiłam się na ten widok.
-Nie masz nic przeciwko jeśli pójdę pierwsza? - zapytałam.
-Oczywiście że nie - uśmiechnął się - A, Monika... - powiedział, gdy przekraczałam próg łazienki - dziękuję.
   Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się do niego i weszłam do środka.
_________________________________________________________________________________
Dziękuję wam za te wszystkie miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem. To naprawdę bardzo mnie motywuje do pisania :)
Mój blog ma już ponad 950 wyświetleń, z czego jestem niesamowicie dumna ! :) Jeszcze raz Wam dziękuję. :>
W razie pytań zapraszam na mojego aska:
Ask Moni :D

6 komentarzy:

Chętnie poznam Twoją opinię :)