sobota, 21 marca 2015

Rozdział ósmy

Perspektywa Moniki

   Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Dookoła jest ciemno, a ja nie wiem gdzie jestem. Na pewno nie w swoim łóżku, chodź muszę przyznać, że to jest bardzo wygodne. Powinnam wstać i kogoś
poszukać, ale nie mam na to siły. Jestem taka ociężała. Nie. Ja muszę dowiedzieć się co się stało. Muszę.
   Z niewiarygodnym trudem wyciągnęłam jedną rękę spod kołdry i w celu podparcia się skierowałam ją ku szafce nocnej. Niestety, coś poszło nie tak. Zahaczyłam dłonią o coś dużego, coś co roztrzaskało się z okropnym hukiem. Chyba jakiś wazon.
   Chciałam znowu spróbować wstać, gdy usłyszałam jakieś kroki. Momentalnie w pokoju rozbłysło światło, a ja zamknęłam oczy oślepiona jego blaskiem. Gdy je otworzyłam obraz miałam zamazany i nie mogłam rozszyfrować kim jest postać, która stała nademną. Poznałam ją jednak po głosie:
-Nic ci się nie stało? - spytał z troską Jan.
-Gdzie ja jestem? - mój głos brzmiał krucho i słabo. Nie takiego się spodziewałam.
-W moim domu. Jak się czujesz?
-Co robię w twoim domu?
-Zostaniesz u mnie na jakiś czas, aż wydobrzejesz.
-Dlaczego?
Chłopak westchnął, po czym przysiadł na brzegu łóżka:
-Bo ktoś musi się tobą zaopiekować.
-Dlaczego?
Powoli zaczęłam odzyskiwać wzrok i zobaczyłam, że Jan ma na sobie spodnie od dresu, z których wystawały bokserki. I to od Kalvina Kleina.
-Jakbyś nie zauważyła, to jesteś słaba i możesz nie poradzić sobie z dojściem do łazienki - uśmiechnął się szyderczo.
-Czyli jesteś od teraz moim osobistym murzynem? - mi też nie brakowało poczucia humoru.
-A i owszem - uśmiechnął się - jakieś życzenia?
-Dasz mi wody?
Chłopak kiwnął głową i wyszedł na chwilę. Gdy wrócił, w dłoni miał szklankę wypełnioną przejrzystym płynem. Próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, jednak opadłam z sił gdy tylko podparłam się łokciami.
-Co ten skurwiel mi podał... - wymamrotałam.
Jan odłożył szklankę na szafce nocnej i podszedł do mnie.
-Pomogę ci.
Miałam powiedzieć, że nie dzięki obejdzie się, ale już siedziałam oparta o jego lewe ramię. W prawej dłoni trzymał szklankę z wodą. Wysunęłam trzęsącą się rękę w jej kierunku, jednak ten powstrzymał mnie słowami:
-Wolę nie dawać ci tej szklanki do ręki, boję się, że nie utrzymasz jej ciężaru.
Mój mózg jest teraz w zbyt złym stanie aby wymyślić dobrą ripostę, więc tylko spojrzałam się na niego z ukosa.
-No już, zrób małe aaaa - szklanka z wodą zaczęła powoli przysuwać w moim kierunku.
-Jakie znowu małe aaaa? - wychrypiałam - daj mi tę szklankę i się nie wygłupiaj.
-Nie jestem w pracy, teraz nie jesteś moją szefową, mogę spokojnie się wygłupiać - uśmiechnął się - no już, takie małe aaa.
Doznałam lekkiego szoku. Nie sądziłam, że po pracy będzie zachowywał się w stosunku do mnie jak kumpel. To dla mnie nowość, bo jego poprzednicy raczej traktowali mnie chłodno, zupełnie tak, jak ja ich.  
-Nie będzie żadnego a, daj mi tę szklankę - powiedziałam stanowczo, na co on zareagował śmiechem.
-Nie ma mowy, ta szklanka wiele dla mnie znaczy - uśmiechnął się, po czym przysunął bliżej mnie tak, że teraz częściowo obejmował mnie ramieniem, a częściowo opierałam się o jego klatkę piersiową.
To całkiem miłe doświadczenie.
-Dam radę - odparłam.Zignorował mnie i przysunął szklankę do moich ust, po czym zaczął powoli ją przechylać. Nie miałam wyjścia, musiałam się napić. Opróżniłam naczynie w kilkanaście sekund. Palący ból w gardle niemal natychmiast ustał, a ja poczułam się trochę lepiej. Gdy tylko szklanka oderwała się od moich ust powiedziałam:
-Dzięki - w moim głosie od razu można było zauważyć różnicę, gdyż chrypa zniknęła.
-Ależ proszę bardzo - uśmiechnął się i odstawił szklankę na stolik
- Jeszcze jakieś życzenia?
-Nie... nie. Dzięki.
Zapadła chwila ciszy. I co teraz?
-To ja będę się zbierał. Jakby co to wołaj ,,Jaś'' , a przyjdę - uśmiechnął się i zaczął zsuwać się z łóżka. A szkoda, na moje mógł tak siedzieć.
   Światło w pokoju zostało wyłączone przez chłopaka, a ja ułożona wygodnie w łóżku momentalnie zasnęłam.

Perspektywa Jasia

   Obudził mnie głośny przeraźliwy krzyk. Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem do mojego pokoju. Byłem gotów na starcie z włamywaczem, jednak owe nie nastąpiło. Zamiast tego zamarłem w progu spoglądając na łóżko.
   Monika wyglądała dosłownie tak, jakby ją torturowano. Leżała na plecach podkurczając nogi, jedną ręką trzymała się krawędzi łóżka, a drugą szarpała prześcieradło. W dodatku ten krzyk... po prostu mroził krew w żyłach.
   Nie zastanawiałem się długo. Podbiegłem do łóżka i zacząłem budzić Monikę delikatnie ją szturchając i szepcząc jej imię. Gdy tylko otworzyła oczy z niewyobrażalną prędkością podniosła się do pozycji siedzącej, a jej twarz znalazła się naprzeciwko mojej. Widać, że była  przestraszona. Dyszała ciężko, a po jej policzku popłynęła pojedyncza łza. Nie zastanawiałem się długo i przytuliłem ją do mojej klatki piersiowej.
   Siedzieliśmy przytuleni na łóżku chyba dwadzieścia minut, choć dla mnie czas ten minął bardzo szybko. Monika już się uspokoiła.
-Przepraszam - szepnęła.
-Za co? - spytałem cicho.
-Za to, że musisz mnie u siebie nocować, za to, że cię obudziłam dwukrotnie i za to, że zmuszam cię do przytulania mnie - zaczęła się odemnie odsuwać, jednak ja przytuliłem ją jeszcze mocniej.
-Naprawdę, żaden argument z powyżej wymienionych mi nie przeszkadza.
Zapadła chwila ciszy, aczkolwiek nie niezręcznej, przynajmniej dla mnie.
-Powinnaś iść spać - szepnąłem.
-I tak już nie zasnę. Za to ty jak najbardziej powinieneś iść spać
-odsunęła się ode mnie i usiadła naprzeciwko. Wzrok wbiła w prześcieradło.
-Skoro już nie zaśniesz, mogę dotrzymać ci towarzystwa, abyś się nie zanudziła - powiedziałem. Spojrzała na mnie wyczekująco. Po chwili dotarło do mnie, że to co powiedziałem zabrzmiało jak jakaś niemoralna propozycja - Może obejrzymy jakiś film? - dodałem pospiesznie.
-Chętnie - uśmiechnęła się nieśmiało.
Ześlizgnąłem się z łóżka i podeszłem do telewizora wiszącego na ścianie naprzeciwko. Sięgnęłem po pilota i włączyłem urządzenie. W pokoju od razu zrobiło się jaśniej. Wróciłem do Moniki, która przykryła się kołdrą i oparła plecami o stos poduszek. Nie wiedziałem, czy mam położyć się koło niej czy co. Na szczęście dziewczyna wyrwała mnie z opresji:
-Wskakuj - odchyliła kawałek kołdry i ruchem głowy zaprosiła mnie pod nią.
   Oglądaliśmy jakąś komedię, bo Monika powiedziała, że nie lubi horrorów. Nie wiem nawet o czym ten film jest, nie mogę się na nim skupić. Zresztą nie ma co się dziwić, w końcu leżałem w jednym łóżku z Moniką. Dochodziła piąta rano, ale ja nie odczuwałem zmęczenia, wręcz przeciwnie, jestem cały rozbudzony. Nie można tego powiedzieć o mojej towarzysce, której powoli zamykały się oczy.
-Hej - szepnąłem - chyba powinnaś iść spać - sięgnąłęm po pilota i zacząłem ściszać telewizor. Spojrzała na mnie i kiwnęła twierdząco głową. Położyłem już nogi na podłodze gdy usłyszałem:
-Zostaniesz ze mną?
-Tak - odpowiedziałem bez tchu. Zaskoczyła mnie ta propozycja, ale również niezwykle ucieszyła.
   Pod kordłą było ciepło i przytulnie. Nie spałem. Buzowały we mnie emocje. Nie mogłem tego powiedzieć o Monice, która spała w najlepsze. Już nie krzyczała, nie wierciła się, po prostu leżała i cichutko oddychała. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Leżałem wpatrzony w nią już dobrą godzinę, ale bez problemu mogę leżeć tak jeszcze nawet cztery.
   O piątej trzydzieści już nawet mnie dopadło zmęczenie, więc zwrócony w stronę śpiącej dziewczyny zasnąłem.

8 komentarzy:

  1. mega ciekawe i fajne coś innego coś nowego super :) czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejne? :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę daj już nowy rozdział :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Omnomnomnomnomnomnom *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. A jak ja ci nabije te osiem kom to się bedzie liczyć? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak apropo to kocham twoje opowiadanie! Jest takie oryginalne *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam wszystko za jednym razem. Baardzo wciągające ;-)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie poznam Twoją opinię :)